niedziela, 28 września 2014

Mała Wysoka – czyli pierwsze oznaki zimy

Kolejna wycieczka zorganizowana na niecałe 12 godzin przed wyjazdem. :) Miałem zostać na weekend w Krakowie, później zdecydowałem, że do Krakowa pojadę w niedzielę rano, a w sobotę wieczorem okazało się, że niedziele mam jednak wolną. Prognozy pogody były się świetnie, wiec długo nie czekałem i zacząłem snuć plany na kolejne górskie wyjście. Już od paru miesięcy miałem zamiar iść na Małą Wysoką, więc to była moja pierwsza „kandydatka”. :)

Pamiętam, jak w czerwcu zastanawiałem się, czy na Małej Wysokiej jest jeszcze śnieg, a teraz, ile już śniegu tam jest po ostatnich opadach, a minęły zaledwie 3 miesiące. Jako że wyjątkowo nie miałem ochoty iść sam, pierwsza rzeczą, którą zrobiłem, były poszukiwania towarzyszy. Kaśka nie mogła iść, Maciek też, wiec jedyna nadzieja była w Agacie, która dość długo trzymała mnie w niepewności. O 22 pojechałem jeszcze na zakupy i zatankować samochód. Wyjazd z domu zaplanowałem na 4, a więc pozostało niewiele czasu na sen. :)

Pierwsze spojrzenie na niebo po wyjściu z domu rano bardzo mnie ucieszyło, bo nie było widać ani jednej chmury, za to mnóstwo gwiazd. Na Łysą Polanę przyjechaliśmy, kiedy jeszcze było ciemno. Już na szlaku szliśmy kilkadziesiąt metrów za kolegami spotkanymi na parkingu. Po pewnym czasie udało się ich dogonić. Najwidoczniej chyba nie chcieli iść przed nami, bo kiedy zapytali nas, gdzie idziemy, odpowiedzieliśmy, ze na Małą Wysoką, w odpowiedzi usłyszałem tylko „a to my nie tam” :) Pewnie chcieli odejść gdzieś w bok i zdobyć nieoznakowany szczyt. :) W miarę jak robiło się coraz jaśniej i szliśmy coraz dalej w głąb Doliny Białej Wody, mogliśmy podziwiać pobielone szczyty Rysów i innych okolicznych gór. Zanim doszliśmy do Litworowego Stawu, Agata zdążyła zaliczyć już 2 gleby, w tym jedną dość groźnie wyglądającą, na środku górskiego potoku. Pogoda była idealna i można było się nacieszyć widokami. Z każdą chwilą śniegu było coraz więcej. Przy Zmarzłym Stawie śnieg był bardzo twardy, miejscami zlodowaciały – uroki podchodzenia północnym stokiem. Niestety nie mieliśmy raków i musieliśmy sobie jakoś radzić za pomocą kijów i stopni wybijanych nogami. W końcu około godz. 9.30 dotarliśmy na Polski Grzebień. Mieliśmy wątpliwości, czy iść dalej na szczyt, ale okazało się, że na szlaku śnieg był zupełnie miękki i nie sprawiał żadnych problemów. Po około 40 minutach byliśmy na szczycie, skąd mogliśmy podziwiać jedną z piękniejszych tatrzańskich panoram (IMHO). Niestety, dobra pogoda nie tylko nas zachęciła do górskich wędrówek. Na wierzchołku i pod nim było pełno ludzi. Utworzyła się nawet kolejka do miejsca, w którym ludzie robili sobie pamiątkowe zdjęcia. :(  Jakimś sposobem udało nam się znaleźć w miarę zaciszne miejsce z dobrym widokiem na masyw Lodowego Szczytu oraz Łomnicy i bardziej z prawej na Staroleśny i Sławkowski Szczyt. 

Widok znad Zmarzłego Stawu


Po około godzinie ruszyliśmy z powrotem. Ponownie trochę trudności sprawiła nam droga od Polskiego Grzebienia do Zmarzłego Stawu – śnieg był tak samo twardy jak rano. Idąc w tę stronę również mieliśmy przepiękne widoki. Już po zejściu do doliny droga zaczęła nam się trochę dłużyć, ale  chyba zawsze tak jest w trakcie powrotu. Mimo to Dolina Białej Wody jest moim zdaniem jedną z najfajniejszych tatrzańskich dolin – bardzo urokliwa, z niesamowitymi widokami, świetnie nadaje się nawet na główny cel wycieczki dla osób mniej sprawnych fizycznie. W końcu około godz. 16 dotarliśmy na parking, który już o tej porze szczelnie wypełniony był samochodami. 

Gerlach

Sławkowski i Staroleśny Szczyt

Lodowy Szczyt i Łomnica


Za mną Wysoka, Rysy i Litworowy Staw



Widok z Doliny Białej Wody
 To był bardzo udany dzień. Zupełnie spontanicznie zorganizowana wycieczka okazała się strzałem w dziesiątkę. Z pewnością jest to też zasługa doborowego towarzystwa. :) Wreszcie mogłem odwiedzić rejony, o których do tej pory tylko czytałem, a nigdy nie miałem okazji tam być (yay!!!) – w szczególności pierwszy raz z bliska widziałem Gerlach, jeden z moich wymarzonych szczytów i celów na przyszłość. Trasę wycieczki można znaleźć tutaj (http://mapa-turystyczna.pl/route/hym). 

Rok akademicki już się zaczął, więc teraz pewnie będzie coraz mniej okazji by wyjść w góry. Trzeba korzystać, żeby w długie zimowe wieczory można było oglądać zdjęcia i wspominać. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz